Darmowa dostawa od 199,00 zł
Bezpieczne zakupy
Idosell security badge
Ludzie Boga

Ludzie Boga

  • Ludzie Boga” to zbiór pism z lat 1974-1996 o. Christiana de Chergé, jednego z siedmiu trapistów z klasztoru w Tibhirine, w Algierii, którzy 21 maja 1996 roku ponieśli śmierć z rąk fundamentalistów islamskich.
29,50 zł
brutto / szt.
Cena regularna / szt.
z
Możesz kupić także poprzez:
Produkt dostępny w bardzo małej ilości
Produkt dostępny w bardzo małej ilości
14 dni na łatwy zwrot
Bezpieczne zakupy
Odroczone płatności. Kup teraz, zapłać za 30 dni, jeżeli nie zwrócisz
Kup teraz, zapłać później - 4 kroki
Przy wyborze formy płatności, wybierz PayPo.PayPo - kup teraz, zapłać za 30 dni
PayPo opłaci twój rachunek w sklepie.
Na stronie PayPo sprawdź swoje dane i podaj pesel.
Po otrzymaniu zakupów decydujesz co ci pasuje, a co nie. Możesz zwrócić część albo całość zamówienia - wtedy zmniejszy się też kwota do zapłaty PayPo.
W ciągu 30 dni od zakupu płacisz PayPo za swoje zakupy bez żadnych dodatkowych kosztów. Jeśli chcesz, rozkładasz swoją płatność na raty.
Produkt wyprzedany
Otrzymasz od nas powiadomienie e-mail o ponownej dostępności produktu.
Dane są przetwarzane zgodnie z polityką prywatności. Przesyłając je, akceptujesz jej postanowienia.
Powyższe dane nie są używane do przesyłania newsletterów lub innych reklam. Włączając powiadomienie zgadzasz się jedynie na wysłanie jednorazowo informacji o ponownej dostępności tego produktu.
Ludzie Boga” to zbiór pism z lat 1974-1996 o. Christiana de Chergé, jednego z siedmiu trapistów z klasztoru w Tibhirine, w Algierii, którzy 21 maja 1996 roku ponieśli śmierć z rąk fundamentalistów islamskich. Porwanie i zamordowanie francuskich mnichów z Tibhirine było jednym z kulminacyjnych punktów fali przemocy i zbrodni, jaka przetoczyła się przez kraj w wyniku starć rządu z ekstremistycznymi grupami terrorystycznymi, dążącymi do jego obalenia. Przełożonym małej benedyktyńskiej wspólnoty był wówczas o. Christian de Chergé, który wraz ze swoimi współbraćmi zostawił poruszające świadectwo życia, dialogu międzyreligijnego i rozumienia męczeństwa we współczesnym świecie.

O historii tej znów stało się głośno za sprawą wejścia na ekrany filmu Xaviera Beauvois pod tytułem „Ludzie Boga”, który zdobył Grand Prix w Cannes oraz prestiżową nagrodę francuską Cesar i został okrzyknięty przez krytyków „arcydziełem miłości i kina”.



SPIS TREŚCI

WSTĘP … 5

CZŁOWIEK MODLITWY … 21
1. KRONIKA NADZIEI … 23
2. NOC OGNIA … 34
3. HYMN PIĄTKOWY … 39
4. WSPÓŁCIERPIENIE … 41
5. DOM MODLITWY … 43
6. PIEŚŃ DO NADZIEI … 56

CZŁOWIEK DIALOGU … 61
1. DOCHODŹMY DO SŁOWA JEDNAKOWEGO … 63
2. CHRZEŚCIJANIE I MUZUŁMANIE (I) … 101
3. CHRZEŚCIJANIE I MUZUŁMANIE (II) … 158
4. DIALOG MIĘDZYMONASTYCZNY A ISLAM … 196

CZŁOWIEK ŻYCIA ZŁOŻONEGO W OFIERZE I PRZEBACZENIA … 209
1. MYŚL O POŻEGNANIU … 211
2. MĘCZEŃSTWO MIŁOŚCI … 214
3. MĘCZEŃSTWO NIEWINNOŚCI … 220
4. MĘCZEŃSTWO NADZIEI … 227
5. MĘCZEŃSTWO DUCHA ŚWIĘTEGO … 233
6. CZYSTOŚĆ … 240
7. POSŁUSZEŃSTWO … 243
8. UBÓSTWO … 247
9. RADOŚĆ … 251
10. PRAWDZIWA JEDNOŚĆ KOŚCIOŁA … 255
11. DRUGA STRONA UROCZYSTOŚCI  WSZYSTKICH ŚWIĘTYCH … 259
12. TY JESTEŚ INNYM, KTÓREGO WYCZEKUJEMY! … 263
13. UKAŻ NAM SWE OBLICZE, A BĘDZIEMY ZBAWIENI … 269
14. KOŚCIÓŁ TO WCIELENIE, KTÓRE WCIĄŻ TRWA … 275


FRAGMENT

Chrześcijanie i muzułmanie (I)
 
Czy różnice między nami prowadzą nas ku sensowi komunii?[1], 1984 rok
 
 
Islam burzy się w Egipcie, koptyjscy chrześcijanie są niespokojni [...]. Kiedyż wreszcie religie staną się łącznikami między ludźmi, kiedy przestaną być dodatkowymi powodami do wyniszczania się nawzajem?[2]
 
Nie trzeba podkreślać palącej aktualności pytania, jakie stawia Julien Green w swoim Dzienniku pod datą 8 marca 1979 roku. Czyż to nie świadomość tej pilnej konieczności przyświecała otwarciu się Kościoła względem islamu od czasu Soboru Watykańskiego II? Nowy wykaz kwestii spornych występujących między islamem a chrześcijaństwem sporządziło wielu teologów z niebywałą troską o zrozumienie i zarazem z głębokim pragnieniem szczerości. Panuje coraz większa zgodność w myśleniu, że w dzisiejszym świecie chrześcijańska teologia może wysławiać się w sposób adekwatny tylko wówczas, gdy uwzględni przekaz innych religii, których spokojna pewność nurtuje i niepokoi naszą pewność – z całą pewnością bardziej niż w przeszłości. Z obszaru francuskojęzycznego wystarczy wymienić studia ojca Geffré[3], ojca Caspara[4], trudne badania GRIC[5], cenny wkład Denise’a Massona[6], a ze świata muzułmańskiego także podejście do dialogu (przyjazne, ale bez ustępstw) prezentowane przez Mohameda Talbiego[7]. Bez trudu jednak przyznamy rację ojcu Youakimowi Moubarakowi, że teologia religii niechrześcijańskich wciąż jeszcze „jest w powijakach”[8].
 
Czy więc różnice prowadzą nas ku komunii? Stawiając w ten sposób pytanie chrześcijanom oraz muzułmanom, rozmyślnie chcemy wyjść poza grunt – często od dawna „zaminowany” – sporu czysto teologicznego. Historia uczy nas, że jeszcze do niedawna inność jako taka niemal od zawsze miała złą opinię na korytarzach „Magisterium”. Ale czy na pewno wszędzie zaprzestano okładać ją klątwami? Czy nie lepiej spróbować dzisiaj wspólnie dotrzeć do no man’s land – ziemi niczyjej – konkretnej egzystencji, właśnie tam, gdzie w swoim przekonaniu wszyscy – i jedni, i drudzy – jesteśmy zwołani do oddawania czci Jedynemu i do dzielenia się ze wszystkimi.
Między ludźmi prostymi i uczciwymi inność nabiera bardziej swojskich zarysów; stanowi spójną całość z życiem i wchodzi we wzajemne stosunki z nim w zwykłej codzienności. Przybiera przyjacielskie oblicze, które ma wiele rysów boskich. Inspiruje szacunek wobec Bożych dróg i człowieczego serca. Może znaleźć spokojne miejsce na modlitwie, a tu i ówdzie nawet na wspólnej modlitwie. „Bóg jest większy!”. „Serce ma swoje racje...”.
A zatem zapamiętamy tutaj sam fakt inności. Nie będziemy się zapierać niczego, co tu i tam ową inność stanowi. Jest to oczywisty dla wszystkich i stały fakt, nadający konsystencję naszemu pytaniu. Ale długotrwała już droga przez kraj muzułmański nauczyła mnie, że ostatecznie nie da się żyć jako modlący się wśród innych modlących się bez szukania po omacku – z mniejszą lub większą dozą niecierpliwości – Bożego sensu tego, co po ludzku nas dzieli. A gdyby tak inność nabierała sensu w danym nam przez Boga Objawieniu – Objawieniu tego, czym On naprawdę jest? Nic nie mogłoby wówczas przeszkodzić w przyjęciu jej tak jak samej wiary, czyli jako daru od Boga.
Właśnie w tym duchu pewna wspólnota muzułmanów chciała zaprosić pobliską wspólnotę monastyczną na spotkanie modlitewne z okazji Bożego Narodzenia. Napisali to zaproszenie w taki oto sposób:
 
Pokażmy, że nasze religie nie muszą się sobie przeciwstawiać, ale są wspaniałymi perłami połączonymi z innymi wspaniałymi perłami w boskim sznurze... Każda perła pozornie jest inna, ale każda przyczynia się do podkreślenia niezwykłego blasku naszyjnika, danego ludzkości przez Boga.[9]
 
 
Czy różnice między nami w ogóle mają sens?
 
Pytanie to gra na dwóch możliwych znaczeniach słowa «sens». Przyjrzyjmy się więc nieco bliżej różnicy jako znakowi oraz różnicy jako drodze.
 
W przypadku różnicy postrzeganej jako «znak» można w niej widzieć także odpowiednik słowa «znaczenie». W takim razie różnicom między chrześcijanami a muzułmanami przypisywalibyśmy funkcję niemal sakramentalną, sytuującą owe różnice w odniesieniu do rzeczywistości rozleglejszej i bardziej sekretnej (każdy nosi w sobie tęsknotę za tą więzią); rzeczywistości przeczuwanej, ale niedostępnej w obrębie horyzontu naszych zmysłów, chyba że w stanie cząstkowym – tak jak ręka i głowa sterczące nad murem najpierw są postrzegane jako byty osobne, a dopiero pojawienie się człowieka przesłoniętego jeszcze murem w końcu dowiedzie, iż ręka i głowa mają wspólne „znaczenie” – istnieją jako części człowieka.
Jeśli więc Bóg naprawdę jest Jedyny, jeśli Bóg Mahometa i Bóg Jezusa Chrystusa nie są dwoma różnymi bytami, to jakże Bóg miałby nie pozwolić do siebie dotrzeć nawet ponad kontrastami czy wręcz sprzecznościami «znaków», którymi się posługuje? Czyż nie pragnąłby tu i tam dać się rozpoznać? To ważne pytanie, gdyż chodzi o kwestię jedyności tego Boga, który jest wszystkim dla nas i między nami.
Naszym zadaniem jest więc zebrać rozmaite wezwania Boga, „który przemówił do ludzi”[10], aby On sam nas odesłał do ukrytego znaczenia Pism, a także doprowadził nas do odkrycia pełnego powołania człowieka, zarysowującego się poprzez wszystko, co nadaje sens ludzkiemu życiu. W ten sposób zostanie nam dana przygoda wszechczasów, długotrwała i stymulująca, w której człowiek – poraniony i okaleczony sam w sobie – w końcu odnajduje siebie pełniejszego w uważnym i współczującym obliczu nieoczekiwanego brata, który pochyla się nad nim na skraju drogi i okazuje się jego bliźnim, choćby nawet w swojej inności. Jest to ukazane w przypowieści o dobrym Samarytaninie (zob. Łk 10, 29-37). Istnieje jednak pewna różnica: jest on «samarytaninem», człowiekiem litościwym, uznanym za obcego, ma opinię poganina. W nauczaniu Jezusa zaś inność staje się służebna wobec wspólnego powołania: „Idź, i ty czyń podobnie!”.
 
W przypadku różnicy czy inności postrzeganej jako «droga», mamy do czynienia z innym znaczeniem słowa «sens» – zawierającym pojęcie ukierunkowania. Rozumiane w ten sposób kojarzy się bezpośrednio z obraniem kierunku. Jawi się zatem jako zaproszenie do wyruszenia w drogę, do wyjścia poza samego siebie – po to, by uniknąć ryzyka zasklepienia się w swojej odmienności i bycia już tylko zamkniętą świątynią jakiegoś bożka.
Wiemy, z jakim naciskiem Koran przedstawia się jako „kierunek” (huda) dany przez Boga, który „prowadzi ku drodze prostej, kogo chce” (24, 46 i paralel.). Jezus jest „drogą” (J 14, 6), która w odróżnieniu od wszystkich innych dróg, kończy się dopiero w Bogu. Tutaj jednak trzy monoteizmy rozpoznają w tym samym tropie drogę otwartą przez ich duchowego przodka, Abrahama: „Wyszedł, nie wiedząc, dokąd idzie” (Hbr 11, 8). Po nim tylu innych jeszcze wyruszyło w drogę, pozostawiając za sobą bożki sekciarstwa, aby „nieznanemu Bogu”, którego nagłe wezwanie wytrąciło ich z równowagi, udzielić odpowiedzi na pytanie: „Kto jesteś, Panie?” (Dz 9, 5). To dlatego na każdym zakręcie nawrócenia objawia się Bóg – zawsze „większy niż nasze serca” (1 J 3, 20).
Jakże więc nie uznać, że powołanie Abrahama do pielgrzymowania w tajemniczy sposób kryje się w najważniejszych dorocznych chwilach życia wiary trzech monoteizmów: żydowskiej Paschy, chrześcijańskiej Wielkanocy oraz muzułmańskiego święta ofiar, związanego z pielgrzymowaniem do Mekki? Każde z tych świąt ma sens i zawiera w sobie łaskę jedności dla wspólnoty wiernych zgromadzonych w czasie i przestrzeni. O ile drogi są różne, radość, jaka wydaje się płonąć w sercu każdego z tych uroczystych wydarzeń, mogłaby doprowadzić, wiodąc z różnych stron, do tej samej gospody – tam, gdzie oczy otwierają się przy dzieleniu jednego chleba, upieczonego z miłości dla całej rzeszy ludzi.
Od tej chwili możemy odnaleźć w sobie pewność, że dialog, niezależnie od tego, czy toczy się między różnowiercami – w tym przypadku między chrześcijanami a muzułmanami – i jest podjęty w wierze, a więc w poszukiwaniu «znaków», czy też jest przeżywany w nadziei jako droga, która nieustannie się rozwija, musi znaleźć mocne i niewyczerpalne oparcie w Dobrej Nowinie, którą jedni i drudzy, choć za pośrednictwem rozbieżnych form wyrazu, w swoim głębokim przekonaniu otrzymali od Boga.
Kiedy chrześcijanin wsłuchuje się w innego – co jest aktem niezbędnym – stałym bodźcem dla niego powinien być przykład Jezusa, który sam był tak bardzo uważny wobec tych wszystkich, których błędem i ułomnością było to, że nie byli „jak inni”... Wszak sam Chrystus także był postrzegany jako inny. Właśnie od tego zaczęło się zgorszenie, by sięgnąć szczytu w określeniu, którego użył sam Jezus, mówiąc o swojej inności i „czyniąc się równym Bogu” (J 5, 18), że jako Syn stanowi jedno z Ojcem (zob. J 10, 30). Dramat zaś wypełnił się w niesłychanym roszczeniu, żeby zgromadzić wszystkich ludzi w ich różnorodności (zob. J 17, 21) i za pośrednictwem Krzyża (zob. J 3, 14-16).
Niemniej Kościół Pięćdziesiątnicy, depozytariusz jedynej misji zgromadzenia w żyjącym Chrystusie, musi dawać świadectwo również o tych innych, tajemniczych słowach Jezusa: „W domu Ojca mego jest mieszkań wiele” (J 14, 2). Jakże w takim razie mógłby się dziwić ową wszechobecną realnością inności, która skłania go do rozpoznawania śladów Ducha, pracującego nad rozszerzeniem przestrzeni jego serca?
Właśnie w imię tego wezwania, które nieustannie posyła nas na obcą ziemię, w jakiejś mierze opuścić musimy „swojski krajobraz naszych religijnych pewników”[11] oraz język, w którym je wyrażaliśmy, aby zgłębiać – z Bożą łaską, jeśli Bóg pozwoli – tradycję muzułmańską, a nade wszystko słowa Koranu. Musimy odczytać na nowo wersety Księgi, w których inność jest ogłaszana, czasem surowo piętnowana, a jeszcze częściej ofiarowana jako znak Jedynego i nawet jako droga do Niego, „dla tych, którzy pojmują”.
Jak zobaczymy, wiele spośród tych tekstów budzi pośród chrześcijan pytania niemalże od początku ich dziejów, tak wcześnie naznaczonych podziałami i duchowymi rozłąkami. To bolesne stwierdzenie nie powinno jednak stawiać nas na pozycjach obronnych ani czynić nas obojętnymi defetystami. Wręcz przeciwnie: może ono przyczynić się do pogłębiania i uzasadniania nowych dróg ekumenizmu. Czyż dzisiaj stopniowo nie odkrywamy na nowo pośród chrześcijan niezastąpionej wartości naszych skontrastowanych stanowisk, o ile tylko przestają one rościć sobie pretensje do izolowania się, usztywniania czy kreowania się na ostateczną i powszechną normę?
Może się okazać, że niekiedy warto przewiedzieć, a nawet przyjąć krytykę... Czy mamy prawo cytować teksty koraniczne, i to w dużej liczbie, nie wspominając o rozbieżnych interpretacjach, jakich były one przedmiotem w obrębie tradycji muzułmańskiej? Czyż nie jest to miejsce na wspomnienie o prawie do inności? I to właśnie w imię Ducha, który oświeca dobrą wiarę poszukujących i pomaga im wydobywać ze skarbu Boga rzeczy „nowe i stare”. Czyż bowiem wiara każdego człowieka o prawym sercu nie jest skarbem Boga?
A w jeszcze głębszym sensie istnieje prawo do komunii, które należy do najpewniejszych i najwspanialszych tradycji chrześcijańskich, „przypominane” w Eucharystii – jest to tajemnica wiary w najwyższym stopniu. Który uczeń Chrystusa podważyłby owo prawo, nie wykluczając siebie samego z daru Boga? Czyż nie mogłoby ono być najlepszym kluczem do lektury zazdrosnego instynktu islamu, świadczącego o Jedynym jako Niezgłębionym?
Nie, inność nie może pozostawić obojętnym tego, kto wie, że został wezwany po imieniu, jedynym imieniu w sercu Boga, jego Ojca. I to wezwanie przeznacza go do przyjmowania rzeszy ludzi jako jedynych braci, których ma kochać z uwagi na pierwotną więź każdego z nich z Panem wszelkiego życia.
 
 
 

[1]     Rozważanie to zostało opublikowane w: „Lettre de Ligugé”, nr 227 (1984–1985), s. 21–37, oraz nr 228 (1984–1985), s. 25–42. W oryginale tytuł to gra słów: le sens d’une communion można przetłumaczyć jako „znaczenie komunii” lub „kierunek komunii” – w dalszej części rozdziału autor nawiązuje do tej dwuznaczności (przyp. tłum.).
 
[2]     Julien Green, La lumière du monde (Journal 1978–1981), Éditions du Seuil, Paris 1983, s. 99.
 
[3]     Claude Geffré, Le Coran, une parole de Dieu différente?, „Lumière et Vie”, nr 163 (1983), s. 21–32.
 
[4]     Robert Caspar, La rencontre des théologies, tamże, s. 63–
–80.
 
[5]     GRIC (Groupe de Recherche Islamo-Chrétien) – Islamsko-
-Chrześcijańska Grupa Badawcza. Prezentacji tej grupy dokonał Robert Caspar w tymże numerze „Lumière et Vie”.
 
[6]     Denise Masson, Les trois voies de l’unique, Desclée de Brouwer, Paris 1983.
 
[7]     Mohamed Talbi, Le Christ vu par l’islam, w: Initiation à la pratique de la théologie 1, Éditions duCerf, Paris 1982, s. 423–443.
 
[8]     Youakim Moubarac, Approches chrétiennes de l’islam vu d’Orient, Éditions duCerf, Paris 1982.
 
[9]     Bractwo Alawiya założył w 1911 roku szejk Sidi Ahmed El Alawi w Mostaganem. Kieruje ono stowarzyszeniem przyjaciół islamu: Les Amis de l’islam, mającym siedzibę we Francji.
 
[10]    Sobór Watykański II, Deklaracja o stosunku Kościoła do religii niechrześcijańskich, Nostra aetate, nr 3.
 
[11]    List biskupów Afryki Północnej z 17 lipca 1977 roku, „Documentation Catholique”, nr 1724 (1977), kol. 679–681.

Marka
Symbol
9788375022827
Kod producenta
9788375022827
Typ produktu
Książka
Potrzebujesz pomocy? Masz pytania?Zadaj pytanie a my odpowiemy niezwłocznie, najciekawsze pytania i odpowiedzi publikując dla innych.
Zapytaj o produkt
Jeżeli powyższy opis jest dla Ciebie niewystarczający, prześlij nam swoje pytanie odnośnie tego produktu. Postaramy się odpowiedzieć tak szybko jak tylko będzie to możliwe. Dane są przetwarzane zgodnie z polityką prywatności. Przesyłając je, akceptujesz jej postanowienia.
Napisz swoją opinię
Twoja ocena:
5/5
Dodaj własne zdjęcie produktu:
Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką dotyczącą cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.
Zamknij
pixel