Modlitwa i życie. Medytacje
Często początek życia modlitwy podobny jest do pierwszych doświadczeń w ludzkiej miłości. Pierwsze zachwyty i fascynacje duchowe, pierwsze oczarowanie modlitwą i życiem duchowym przemijają, a w ich miejsce przychodzi znużenie, zniechęcenie i wewnętrzny opór. Ten kryzysowy stan możemy jednak pokonać, podejmując gruntowną refleksję nad naszym zaangażowaniem w modlitwę. Modlitwa bowiem, choć jest najwznioślejszą czynnością człowieka, pozostaje zawsze zanurzona w ludzkiej słabości. Ta słabość nie pozwala nam zapomnieć, że modlitwa to nie tylko nasza ludzka czynność, ale także dzieło Boga w nas. I właśnie wtedy, kiedy nie umiemy się modlić, Duch przychodzi z pomocą naszej słabości.
Dlaczego mamy się modlić?
Mamy się modlić, ponieważ nasze ludzkie możliwości,
siły i dni mają swoje granice, których sami nie jesteśmy w stanie przekroczyć.
Życie ludzkie pozostawione samo sobie zmierzałoby do nicości. Byłoby tragiczne.
Modlić się, to szukać sensu naszych ludzkich granic: przemijania, codziennego
wysiłku, bólu, śmierci. Modlić się, to przekraczać granice ludzkiego istnienia,
sięgając swoimi pragnieniami nieskończoności samego Boga. Mamy się modlić,
ponieważ nasze życie jest kruche. Jakże kruche jest nasze zdrowie, psychiczna i
emocjonalna odporność, ludzka inteligencja. Kruche są nasze zdolności pojmowania
i rozumienia. Krucha jest ludzka miłość. Jakże kruche są nasze więzi
narzeczeńskie, małżeńskie, rodzinne. Kruche jest także nasze życie duchowe,
nasza religijność i moralność. Ludzkiej kruchości doświadczamy szczególnie w
momentach różnorakich kryzysów, załamań, słabości i upadków. Modlitwa jest
miejscem przemiany serca, nawrócenia i duchowego wzrastania. Czyni nas ona
silniejszymi duchowo, moralnie i psychicznie. To właśnie modlitwa pozwala nam
przezwyciężać ludzkie zagrożenia i codzienne ludzkie słabości.
Życie
naznaczone cierpieniem
Mamy się modlić, ponieważ nasze życie jest
naznaczone bólem, cierpieniem i krzywdą. Z kruchością ludzkiego istnienia łączy
się nieuchronnie podatność na zranienia: fizyczne, psychiczne, duchowe i
moralne. W historii naszego życia doświadczyliśmy różnych, nierzadko bardzo
głębokich zranień emocjonalnych i moralnych. Nosimy je nieraz w sobie całymi
latami jako niezagojone, wręcz ropiejące rany życia. Jakże boleśnie przeżywamy
najmniejsze odrzucenie, brak akceptacji, drobne poniżenia. Bolesne są także
nasze ludzkie rozczarowania i zawody. Bolesna bywa samotność, doświadczenie
grzeszności, moralnej ułomności i słabości. Dotknięci takimi ciężarami winniśmy
się modlić, byśmy nie przerzucali ich na bliźnich, ale z odwagą je dźwigali.
Modlitwa sprawia, że nasze zranienia, ułomności, krzywdy i grzechy nie niszczą
nas, ale wprost przeciwnie – stają się miejscem spotkania z Bogiem, jak dla
Jezusa Jego krzyż był ostatecznym miejscem spotkania z
Ojcem.
Nieustannie kuszeni do grzechu
Mamy się modlić, ponieważ
jesteśmy kuszeni do grzechu i zdrady. Modlitwa uświadamia nam, że życie
człowieka na ziemi jest czasem próby. Tkwią w nas zalążki namiętności, które
domagają się duchowego czuwania, zmagania i walki. Mamy się modlić, ponieważ w
chwilach pokusy jest w nas wielka skłonność do okłamywania siebie, Boga i
bliźnich. Pokusa zaślepia nas i odbiera trzeźwy osąd sumienia. Modlitwa zaś
przywraca jasność rozumowania i zdolność duchowego rozeznania. Ona też pozwala
nam realnie ocenić niebezpieczeństwo nacierających na nas namiętności i pokus
świata. Mamy się modlić, ponieważ w naszym życiu jest wiele zła. Często bywamy
ofiarami zła innych, a inni stają się ofiarami naszego zła. Z istot
skrzywdzonych łatwo przemieniamy się w krzywdzicieli. Skłonność do zła nosimy w
sobie od chwili urodzin i nie jesteśmy w stanie jej przezwyciężyć o własnych
siłach. Modlić się, to wołać o miłosierdzie Boga dla nas i całego świata, aby On
sam przezwyciężał z nami i w nas to zło, którym ranimy siebie i innych. Mamy się
modlić, aby móc przyjąć Boże przebaczenie i otworzyć się na przebaczenie naszych
braci. Mamy się modlić, byśmy stawali się zdolni przebaczać wszystko wszystkim,
ponieważ Bóg przebacza nam wszystkie nasze grzechy. Modlitwa zanurza nas w
odwiecznym Bożym zmiłowaniu i jedna nas z Nim samym, z ludźmi i ze światem. Mamy
się modlić, ponieważ żyjemy w epoce wielorakich cywilizacyjnych zagrożeń.
Zagrożone jest życie na ziemi, przyroda, światowy pokój, ludzka miłość, rodzina,
Kościół. Zagrożenia te oddziałują na nas i rodzą wiele niepokoju, zbytniej
troski o siebie i naszych najbliższych. Brak poczucia bezpieczeństwa paraliżuje
nas i nie pozwala otwierać się na Boga, kochać siebie i bliźnich, cieszyć się
życiem. Zagrożenie odbiera nam pokój serca, pocieszenie i radość.
W
Twojej światłości oglądamy światłość
Mamy się modlić, ponieważ bez
spotkania i rozmowy z Bogiem błąkalibyśmy się po naszym życiu jak po pustyni. I
choć bardzo staramy się o nasze życie i ciężko nieraz dla niego pracujemy, to
jednak praca ta często nie przynosi nam radości. Czujemy się bowiem jak
niewolnicy trudzący się dla obcych, nie dla siebie. Jeżeli Pan nie zbuduje domu
naszego życia – mówi Psalmista – na próżno trudzimy się sami (por. Ps 127, 1).
Podobnie jak uczniowie Jezusa, pracujemy z własnej inicjatywy i w nocy, dlatego
właśnie nasz wysiłek i praca pozostają bezowocne. Bez codziennej relacji z
Bogiem stajemy się jak suche obcięte gałązki, pozbawione życiodajnych soków,
niezdolne do wypuszczenia pąków, zakwitnięcia i zaowocowania. Czyż Jezus nie
powiedział: Ja jestem krzewem winnym, wy – latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w
nim, ten przynosi owoc obfity (J 15, 5). Gdy się nie modlimy, brakuje nam
zdolności rozumienia i światła łaski, by cokolwiek pojąć w naszym życiu. Nie
jesteśmy więc w stanie dostrzec ładu, harmonii i celowości ani w nas samych, ani
też w otaczającym nas świecie. I właśnie dlatego tak często ogarniają nas
ciemności, zniechęcenie, depresja i rozpacz. Psalmista modli się do Pana: W Twej
światłości oglądamy światłość (Ps 36, 10). Tylko w światłości Boga można
dostrzec światło we własnym sercu, w naszych bliskich, w przyrodzie.
Obdarowani wolnością
Mamy się modlić, ponieważ jesteśmy
obdarowani łaską wolności. To dzięki niej możemy przekraczać ludzkie
ograniczenia, pokonywać zło i grzech. Żadne inne stworzenia na ziemi nie
otrzymały daru wolności i odpowiedzialności za siebie i bliźnich. Dary te czynią
nas podobnymi do samego Stwórcy. Dzięki wolności możemy dialogować z Panem,
nawiązując z Nim intymną więź miłości, oddania i zaufania. Mamy się modlić,
ponieważ łaska ludzkiej wolności jest bardzo trudna i krucha. Wymaga naszej
uważności, czuwania, zaangażowania, pracy i zmagania. Łatwo można ją nadużyć,
zniekształcić, a nawet stracić. Modlitwa uczy nas korzystania z daru wolności.
Usuwa przeszkody na drodze do jej pełni. To właśnie modlitwa czyni nas naprawdę
wolnymi. Mamy się modlić, ponieważ życie człowieka jest pielgrzymowaniem:
wyszliśmy od Boga i do Boga zmierzamy. On sam nas stworzył. To Boska miłość leży
u początku i końca naszego bytowania na ziemi. Poprzez modlitwę przyjmujemy
świadomie i w wolności nasz stan pielgrzymów, którzy zmierzają do Ojca, ponieważ
w Jego domu jest mieszkań wiele (J 14, 2). Mamy się modlić, ponieważ jesteśmy
dziećmi Ojca, który jest w niebie (Mt 16, 17). Mamy się modlić, ponieważ
jesteśmy kochani przez Niego miłością nieodwołalną i bezwarunkową. To On jako
pierwszy ofiarował nam swoją bezgraniczną miłość i przyjaźń. Modlić się, to
zanurzać się w Jego nieskończonej miłość. Modlitwa czyni nasze serca wrażliwymi
i otwiera nas na Niego. Modlić się, to odkrywać Bożą Opatrzność nad światem.
Modlić się, to doświadczać, że Bóg jest mocną skałą, po której możemy pewnie
kroczyć; jest tarczą i mieczem, którymi możemy bronić się przed zagrożeniem i
złem; jest bezpiecznym murem, za który w chwilach niebezpieczeństwa możemy się
schronić.
Przyjmujący i dający miłość
Mamy się modlić, ponieważ
jesteśmy nieustannie obdarowywani. Być stworzeniem, dzieckiem zrodzonym z
miłości, to nieustannie otrzymywać wszystko od swojego Ojca niebieskiego.
Zmęczeni pogonią za urojoną wielkością i skoncentrowani na sobie, nie
dostrzegamy oczywistej prawdy, że wszystko w naszym życiu jest darem i łaską.
Stąd tak łatwo rodzą się w nas postawy roszczeniowe wobec Boga i ludzi. Modlitwa
uczy nas wdzięczności. Stając przed Panem w szczerości serca, widzimy najpierw
to, co jest nam dane, a nie to, czego nam brakuje. Mamy się modlić, aby odkrywać
każdego dnia na nowo prawdę, że Ojciec wie najlepiej, czego nam potrzeba. Mamy
się modlić, ponieważ potrzebujemy miłości bliźnich, a bliźni potrzebują naszej
miłości. Tu, na ziemi, poza miłością Boga, nie mamy nic większego i
piękniejszego niż ludzka miłość. Modlitwa otwiera nas na miłość i czyni nas
zdolnymi do przyjmowania i dawania jej bliźnim. Dzięki modlitwie pokonujemy
pokusę zamykania się w sobie oraz lęk przed poświęceniem i ofiarą w miłości.
Modlitwa uczy nas służby, oddania i poświęcenia. Bez Boga, którego przywołujemy
na modlitwie, nie jesteśmy w stanie zrozumieć piękna ludzkiej miłości,
wzajemnego oddania i poświęcenia. Bez Boga małżeństwo i rodzicielstwo zda się
jedynie ciężarem ponad ludzkie siły, a nie fascynującym przekazywaniem
niezwykłego daru, jakim jest życie. Jakżeż moglibyśmy zaistnieć my sami, gdyby
naszym rodzicom zabrakło entuzjazmu dla życia?Bez modlitwy, w której powierzamy
się Ojcu niebieskiemu, nie wiemy, co znaczy być braćmi dla siebie nawzajem.
Przemieniamy się więc w drapieżników walczących o przetrwanie. Czyż nie ukuliśmy
przysłowia: „Człowiek człowiekowi wilkiem?”, odwołując się do faktów z niedawnej
historii? Świat często jawi się nam jako ring, na którym wszyscy walczą ze
wszystkimi i o wszystko. Ludzie rządzący światem bez Boga wikłają nas,
obywateli, w doraźne brudne interesy, ambicje i konflikty.
Uwielbić
Boga swoim życiem i śmiercią
Mamy się modlić, aby naszym życiem uwielbić
Boga. Człowiek bowiem po to został stworzony, aby Boga, Pana naszego, chwalił,
czcił i Jemu służyła, a przez to zbawił swoją duszę . Chwalić Stwórcę, to uznać
Go za ostateczne źródło dobra i szczęścia naszego życia. Dzięki modlitwie
odkrywamy, że nie ma najmniejszej sprzeczności między dobrem i szczęściem
człowieka a chwałą Boga i służeniem Mu. „Chwałą Boga jest dobro człowieka” –
mówi św. Ireneusz. Mamy się modlić, ponieważ Bóg zaprasza nas do współpracy dla
zbawienia bliźnich. Naszą modlitwą pracujemy razem z Bogiem, by wszystkich ku
Niemu pociągnąć. Nie modlimy się przecież tylko za siebie i dla siebie. Każda
modlitwa jest jednocześnie za wszystkich i dla wszystkich. Modlić się, to czuć
się głęboko odpowiedzialnym za dobro doczesne i wieczne najbliższych oraz
wszystkich, których Bóg stawia na naszej drodze.Św. Ignacy Loyola zaprasza nas
do modlitwy o to, byśmy mogli uwielbić Boga nie tylko całym naszym życiem, ale
także i naszą śmiercią: „Jak w ciągu całego życia, tak tym bardziej w obliczu
śmierci każdy człowiek winien starać się najusilniej, aby Bóg i Pan nasz, Jezus
Chrystus, był w nim uwielbiony, a Jego upodobanie spełniło się w nim”. Do
modlitwy o dobrą, godną śmierć zaproszeni są nie tylko ludzie starzy i chorzy,
ale wszyscy – każdy z nas. Jezus mówi, że nikt z nas nie zna godziny, w której
Pan powoła go do siebie (por. Mt 25, 13). Iluż ludzi umiera w sile wieku? Iluż
młodych, nastolatków, ginie w różnorakich wypadkach? Ileż dzieci choruje na
nieuleczalne choroby? Mamy modlić się, by śmierć zastała nas przygotowanych na
spotkanie z Panem, byśmy umierali pogodzeni z Bogiem, ludźmi i własnym życiem.
Gdy umierał Søren Kierkegaard, filozof egzystencjalista, człowiek wielkiej
wiary, jeden z przyjaciół zadał mu pytanie: „Czy możesz modlić się spokojnie?”.
Ten odpowiedział: „Tak, to mogę; przede wszystkim modlę się o to, aby wszystkie
moje grzechy zostały mi wybaczone, żeby wszystko zostało mi wybaczone; modlę się
także i o to, abym został uwolniony od rozpaczy z powodu śmierci i często
przychodzą mi do głowy słowa, które mówią, że śmierć powinna zadowalać Boga; i w
końcu modlę się o to, czego tak bardzo pragnę, żebym z wyprzedzeniem dowiedział
się, kiedy nadejdzie śmierć”.