„Każdy jest taki, jaka jest jego miłość” - powiada święty Augustyn. Lecz nie
jest łatwo „trwać” w miłości. Potrzeba do tego łaski i walki duchowej, której
miejscem jest przede wszystkim serce człowieka. Tam bowiem rodzą się wszelkie
złe uczucia: zwątpienie, rozpacz, obojętność, przemoc czy nienawiść. Chodzi o
to, by nieustannie i wciąż od nowa przemieniać je w miłość, nadzieję i pokój.
Jak to robić? Można skorzystać z doświadczenia św. Benedykta, mistrza w tej
dziedzinie.
Książka w sposób prosty i jasny przybliża nam zasady i
środki walki duchowej według Reguły św. Benedykta. Ojciec Bernard Ducruet OSB
przedstawia kluczowe informacje na temat walki duchowej, która jest drogą
naszego wzrastania w miłości. Od 1947 roku o. Bernard Ducruet jest benedyktynem
w opactwie Saint-Benoît-sur-Loire.
SPIS TREŚCI
Święty Benedykt . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
5
Walka duchowa . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
11
Natura walki duchowej . . . . . . . . . . . . . . . .
14
Trzy wyłomy . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
15
Podsumowanie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
21
Czynniki potęgujące walkę duchową . . . . . . . .
27
Kontekst . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
29
Obciążenia i łaska . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
32
Nieprzyjaciel . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
33
Miejsce walki duchowej . . . . . . . . . . . . . . . . . .
39
Wielkie zasady walki duchowej . . . . . . . . . . . .
43
Poszukiwanie miłości . . . . . . . . . . . . . . . . .
45
Duch Święty czy duch zła? . . . . . . . . . . . . .
46
Uczestniczenie w Odkupieniu . . . . . . . . . .
47
Wzrastanie w miłości . . . . . . . . . . . . . . . . .
48
Walka Kościoła . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
48
Podstawowe środki walki duchowej . . . . . . . .
51
Modlitwa . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
53
Kościół . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
54
Działalność charytatywna . . . . . . . . . . . . . .
55
Kontemplacja . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
55
Droga zakonna . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
57
Wnioski. Duch synowski . . . . . . . . . . . . . . . . .
59
|
FRAGMENT
Walka duchowa
W chrześcijańskim monastycyzmie
wschodnim braterska wspólnota oparta na miłości zajmuje szczególne miejsce. Święty
Bazyli z Cezarei [jeden z doktorów Kościoła na Wschodzie – red.] już na wstępie
swej Reguły przedstawia uczniom, czym jest owa miłość we wspólnocie. W czasach
obecnych nowe wspólnoty najczęściej podkreślają ten właśnie aspekt życia
wspólnotowego.
Z kolei święty Benedykt, idąc za
przykładem Ojców Kościoła i świętego Kasjana, za specyficzną cechę monastycyzmu
uznaje walkę duchową. Już od pierwszego rozdziału jego Reguły właśnie walka
duchowa jest wskazywana jako kryterium wyznaczające miejsce i rolę mnicha
we wspólnocie. Cenobitą[1] jest ten, „który żyje w
klasztorze i pełni służbę pod regułą i opatem”[2]. Anachoretą, inaczej
eremitą, jest ten, który „przechodząc długą próbę w klasztorze,
od wielu
uczył się, jak należy walczyć z diabłem, a dobrze przygotowany w szeregach braci
do samotnej walki na pustyni i dość już silny, by obejść się bez pomocy
bliźniego, jest w stanie, z pomocą Bożą, zmagać się w pojedynkę ze złem czającym
się w ciele i w myślach”[3].
Zatem walka duchowa określa wspólnotową
tożsamość mnicha. Braterska wspólnota jest wynikiem ascezy, której cudowną
bezinteresowność opisze pod koniec swej Reguły święty Benedykt. Ten sam kierunek
odnajdujemy u świętej Teresy z Lisieux. W rękopisie C wyjawia ona, jak odkryła,
na czym polega praktykowanie miłości, która jest darem Boga danym człowiekowi za
darmo, bez żadnej jego zasługi.
Natura walki
duchowej
Najbardziej naturalnym motywem i motorem
naszego życia jest miłość samego siebie,
a następnie miłość innych ludzi i
miłość Boga, najbardziej pożądanego dobra na drodze naszego
rozwoju.
Jednak miłość samego siebie ulega
wypaczeniu, jeśli – przerośnięta – kieruje się ku sobie jako jedynemu dobru i
wypiera każdą inną miłość: Boga i bliźnich. Wówczas staje się
egoizmem.
Walka duchowa będzie od nas wymagała
wyrzeczenia się ubóstwionego „ja” i odnalezienia prawdziwego Boga. Cała
Ewangelia zachęca nas, byśmy naśladując Jezusa,
ukrzyżowali[4] owo fałszywe, przerośnięte
uczucie i odnaleźli mądrość miłowania. Rzecz w tym, by „utracić siebie, aby
siebie odzyskać”; przekroczyć siebie, by kochać; zrezygnować z siebie, by wyjść
naprzeciw bliźniego.
Trzy wyłomy
Naszą naturę, wraz z jej potrzebami i
pragnieniami, osłabiają trzy skłonności, stanowiące jakby wyłomy lub otwarte
rany w jej pierwotnej kondycji. W dzisiejszej dobie wielu teologów łamie sobie
głowę nad wymyślnymi komentarzami do pierwszych rozdziałów Księgi Rodzaju, aby
uzasadnić naszą wiarę w tajemnicę grzechu pierworodnego. Jednak grzech
pierworodny to przede wszystkim fakt egzystencjalny: wszyscy wiemy z
doświadczenia, jak bardzo osłabiają naszego ducha te trzy skłonności, które
postaramy się teraz opisać.
Pierwszy
wyłom
Pierwszym wyłomem, który osłabia zdrowe
i naturalne pragnienie życia, istnienia, kreacji i tworzenia, jest pożądliwość:
zła skłonność do zagarniania dla siebie, posiadania dla siebie, tworzenia dla
siebie. Pragnienie dobra i tego co dobre staje się pragnieniem osiągnięcia
dobrobytu, korzystania z wszelkiego możliwego komfortu, czyli przeradza się w
praktyczny materializm, typowy dla kogoś, kto nie szuka umocnienia w modlitwie,
gdyż ta straciła dla niego wszelki smak. Jego ciało, jak mówi psalm, „przywarło
do ziemi” (por. Ps 44, 26). Odczuwa on lęk przed podjęciem jakiejkolwiek próby
wyjścia poza siebie i zwrócenia się ku bliźniemu. Symbolem takiej pożądliwości
jest wieprz nieustannie ryjący w poszukiwaniu
pożywienia.
Skłonność, o której mówimy, staje się
pożywką dla strachu przed niedostatkiem, przed utratą i dla skąpstwa. Pogoń za
własną przyjemnością rodzi zazdrość, zawiść, resentymenty, a wraz z nimi
całą lawiną przemocy i kłamstw.
Ojcowie Kościoła mówią o potrójnej
pożądliwości: pieniędzy, seksu i świata, która jest zła dlatego, że polega na
perwersyjnej chęci sprowadzenia wszystkiego do siebie. Pożądliwość ta tak
skutecznie „leży u wrót i czyha na nas” – jak o grzechu mówi Księga Rodzaju
(por. Rdz 4, 7) – że nawet nasze najbardziej altruistyczne i szlachetne czyny
bywają podszyte ukrytą motywacją, wywodzącą się właśnie z tej
pożądliwości.
Walka duchowa ma sprawić, że zachowamy
czujność, by w porę rozpoznać, które z naszych myśli dyktuje nam owa pierwotna
pożądliwość. Jednakże nie chodzi o negowanie naszych naturalnych potrzeb czy
powodującego nami pragnienia osiągania przyjemności. Walka polega na
„przeorientowaniu” naszych pragnień, w czym pomóc nam może postawa ofiarności.
Jest to jakby „pascha” naszych pragnień, przejście od cupiditas do
Caritas, jak opisuje to święty Augustyn.
A zaznaczmy, że świętemu Augustynowi
absolutnie nie chodzi o to, by dewaluować czy potępiać przyjemność; trzeba
natomiast ją nawrócić, ponownie połączyć ze źródłem, nadać jej właściwy
kierunek. Co więcej, wspomniana „pascha” naszych pragnień nie dzieje się w
jakimś określonym momencie naszego życia, lecz jest nieustannym procesem,
tworzącym dynamikę całej ludzkiej egzystencji. W taki sposób nasze życie jest
„poddane pragnieniu Boga, byśmy przeszli z Babilonu do Jeruzalem, od starego
człowieka do człowieka nowego, od Adama do Chrystusa, z niebytu w życie
prawdziwe”.
Drugi
wyłom
U podłoża drugiego wyłomu w sferze
pragnień leży zdrowa i naturalna potrzeba bycia cenionym i kochanym. Bo
rzeczywiście natura człowieka – czy to kobiety, czy mężczyzny – buduje ludzkie
„ja” na uznaniu i miłości innych. Potrzebujemy wszelkiego rodzaju relacji z
naszą rodziną, rodzicami, kulturą, otrzymanym wykształceniem
itp.
To właśnie z tego, co w naszej wierze
zostało ukształtowane przez środowisko zewnętrzne, czerpiemy poczucie bycia
„osobą”, owym głębokim „ja” zdolnym do wejścia w osobowe relacje z bliźnim. To
właśnie po to, by odkryć i rozwinąć osobowe „ja”, otrzymaliśmy w Biblii
wskazanie: opuścić ojca i matkę i połączyć się w intymnym związku ze swoją
żoną[5]. Oto co Bóg powiedział do
Abrahama: „Wyjdź
z twojej ziemi rodzinnej i z domu twego ojca do kraju,
który ci ukażę” (Rdz 12, 1).
Od tej pory połączy Abrahama z Bogiem
więź posłuszeństwa, więź całkowicie intymna, w zaufaniu i
wierze.
Zła skłonność, która zamieszkuje w nas,
polega na tym, że potrzebę bycia cenionym i kochanym obracamy na nasz wyłączny
użytek. Zapominamy o konieczności jej przezwyciężenia i przemienienia w
prawdziwą, osobową relację z drugim człowiekiem. Pogrążamy się w pragnieniu
bycia podziwianym, chwalonym, poważanym przez nasze otoczenie, chcemy się
cieszyć wspaniałą opinią jedynie dla własnej
satysfakcji.
Oto pycha tego, kto wciąż szuka
nowego piedestału, by na nim stanąć i być podziwianym przez coraz to nową
publiczność. W takim przypadku symbol świni ustępuje miejsca pawiowi
rozkładającemu ogon; rozdęty brzuch zastępuje wydęta
pierś.
I oto pycha staje się przemożnym motywem
wszelkich naszych działań. Nasze czyny, nawet najbardziej bohaterskie i
chwalebne, są mniej lub bardziej związane z ową próżną potrzebą pokazania się,
przyciągnięcia uczuć i uwagi innych. Taki mechanizm opisuje święty Jan w swej
Ewangelii, gdy mówi o postawie faryzeuszy: wielu z nich zaczynało wierzyć w
Jezusa, jednak wiara ta mieszała się z umiłowaniem chwały
ludzkiej[6]. Ich działania
paraliżowała próżność.
Walka duchowa będzie polegała na nowym
ukierunkowaniu owego pragnienia, wedle
wzoru, jaki daje Jezus, gdy modli się do Ojca, by Ten otoczył Go chwałą:
„Otocz swego Syna chwałą, aby Syn Ciebie nią otoczył” (J 17,
1).
Istnieje tylko jedna miłość, której
powinniśmy pragnąć, i jedna chwała, i jedna świętość. Tej jedynej miłości,
chwały i świętości nie powinniśmy szukać u ludzi. Tylko Bóg może opromienić nas
chwałą. Pragnienie ludzkiej chwały to próżność, tę zaś można przezwyciężyć.
Dowodem tego są święci – ludzie, którzy zdołali przemienić swą próżność w
pragnienie, by Bóg opromienił ich swoją świętością.
Trzeci
wyłom
Trzeci wyłom, który sprawia, że stajemy się słabi i podatni na pokusy, ma
u podłoża zdrową potrzebę tworzenia, organizowania, panowania nad czasem i
rzeczami. Zła skłonność polega na tym, że posiłkując się władzą, bogactwem lub
wiedzą, chcielibyśmy o wszystkim decydować sami. Szukamy wpływów i poklasku.
Pragniemy mieć pod kontrolą wszystko: wydarzenia, rzeczy, ludzi – również samych
siebie.
Przekonani, że zawsze mamy rację i że do
nas należy zawsze ostatnie słowo, nie przyznajemy się do porażek i błędów, nigdy
też nie prosimy o wybaczenie. Symbolem takiej postawy jest pragnący dominacji
orzeł. Ego staje się idolem. Wyobrażamy sobie, że jesteśmy najlepsi,
wydaje się nam, że wszystko koncentruje się wokół naszej
osoby.
Skłonność, o której tu mówimy, to
pycha. Ojcowie Kościoła powiadają, że jest ona korzeniem wszelkiego
grzechu, a przejawia się poprzez pragnienie bycia całkowicie niezależnym od
wszelkiego nadrzędnego porządku: Boskiego i
ludzkiego.
Walka duchowa może „przeorientować” tę
skłonność, włączając ją w służbę dla królestwa Bożego, a nie swego własnego
imperium. Wielu świętym i założycielom zakonów udało się tak przemienić ducha
dominacji, by oddać go na służbę Bogu.
Podsumowanie
Pragnienie wynikające z naturalnej
potrzeby: miłości, uznania i bezpieczeństwa oraz zajmowania należnej nam pozycji, niestety uległo
wypaczeniu, gdy głównym motorem ludzkich działań stało się zaspokojenie
ego. Wynaturzyło się, gdyż zamiast kierować się w
stronę Absolutnego Dobra, które odnalazłoby w Bogu, zwraca się ku samemu sobie,
stając się hedonistyczne, pyszałkowate,
władcze.
To właśnie jest grzech pierworodny, jak
pokazują nam pierwsze rozdziały Księgi Rodzaju. Wiemy jednak, że nawet sam Jezus
był kuszony, a pokusy dotykały słabych punktów wspólnych wszystkim ludziom:
pragnienia niezależności, poklasku, panowania nad światem. Wystawione zostały na
próbę Jego ludzkie skłonności: potrzeba zabezpieczenia się przed brakiem
pożywienia, chęć uczynienia wielkiego cudu na oczach tłumów w Świątyni i w końcu
pragnienie władzy nad całym światem.
Jezus jednak nie uległ żadnej z pokus –
zamknął przed nimi drzwi nieodwołalnie, mocą swej nieustannej jedności z Ojcem,
posłuszny Jego słowu. Nasze drzwi są zawsze mniej lub bardziej uchylone, jeśli
więc nie zachowamy czujności, kusiciel w każdej chwili może się zakraść do
naszej duszy ze swymi podszeptami.
Jeśli spróbujemy spojrzeć w prawdzie na
samych siebie, będziemy musieli przyznać, że owa skłonność do decydowania o
własnym losie determinuje całe nasze życie, nasze nawet najbardziej szlachetne
czyny i najgłębsze pragnienia; takie są konsekwencje owych trzech wyłomów:
pragnienia przyjemności i pieniędzy, poszukiwania zaszczytów i pogoni za
władzą.
Cała walka duchowa, według świętego
Augustyna, polega nie na zabiciu pragnienia, które stanowi motor naszego życia,
ale na innym ukierunkowaniu go. Niebezpieczeństwo pojawia się wówczas, gdy
człowiek chce odwrócić się od Boga, uznając, że Go nie potrzebuje, gdyż jest
samowystarczalny, a nad skończonością i śmiercią może zapanować poprzez
posiadanie rzeczy i zawłaszczenie świata.
Ponieważ w swym najbardziej pozytywnym
aspekcie pragnienie ma nieograniczony wymiar jako „powołanie do poznania
Boga”[7], nie ma również granic w
pożądaniu i poszukiwaniu fragmentarycznych i ulotnych przyjemności, bogactw,
zaszczytów, władzy czy przyjemności cielesnych. Nasz stan posiadania nigdy nie
jest zadowalający: nigdy nie mamy dość. Stajemy się niewolnikami owego
nienasyconego pragnienia, w miarę jak zaczynają nami władać rzeczy, których
wydajemy się być właścicielami.
Według świętego Augustyna, zależność ta
jest egzystencjalnym uwarunkowaniem życia na ziemi. Pycha i żądza rodzą
niewiedzę, czyli nieznajomość siebie i Stwórcy, a zatem niemożność dostrzeżenia
piękna i porządku świata stworzonego. Stąd krzyk
Wyznań:
A gdzież
byłem ja, gdy szukałem Ciebie? Ty byłeś tuż przede mną, ja zaś odszedłem nawet i
od samego siebie. Nie mogłem siebie odnaleźć. Jakże miałbym znaleźć
Ciebie?[8]
Dzięki walce duchowej człowiek odzyskuje
wolność: podejmując ryzyko wyrzeczenia się samego siebie, otwiera się na Boga i
poddaje się Mu bez zastrzeżeń. Uznając Boga za swego Stwórcę, odnajduje sens
własnego istnienia. Odtąd może autentycznie miłować siebie tą samą miłością,
którą miłuje Boga. I tak w jeszcze bardziej radykalnym wymiarze doświadcza
pełni swego człowieczeństwa, pozwalając na swe
przebóstwienie.
Każdy
jest taki, jaka jest jego miłość. Kochasz ziemię? Ziemią będziesz. Boga kochasz?
Cóż powiem? Że będziesz Bogiem? Nie śmiem powiedzieć tego sam od siebie, ale
posłuchajmy Pisma: „Bogami jesteście i synami Najwyższego” (Ps 81,
6) [9].
To wyzwolenie od namiętności jest
„paschą”. Człowiek musi umrzeć dla pysznego, zachłannego i próżnego pragnienia,
by otworzyć się na ożywczy dynamizm miłości, na pokorne i wyzbyte siebie
pragnienie, które jest darem Ducha. To, co się dokonało przez śmierć i
odrodzenie, jest dziełem miłości, gdyż, jak mówi święty Augustyn: „Tylko ten,
kto miłuje, narodził się z Boga” [10].
A zwycięstwo to zawdzięczamy
Chrystusowi, gdyż „zstąpiło do nas Życie nasze, pokonało naszą śmierć, zabiło ją
mocą swojej żywotności”[11]. Przez udział w śmierci i
zmartwychwstaniu Chrystusa człowiek może umrzeć dla pragnienia cielesnego i
otworzyć się na pragnienie Ducha. Owa „pascha” jest przejściem „od miłości
własnej posuniętej aż do pogardy Boga”, do „miłości Bożej posuniętej aż do
pogardzania sobą”[12]. Jest ona przejściem od
iluzji do życia prawdziwego, od chęci posiadania Boga do akceptacji fakt, że się
jest Jego własnością.
[1]
Cenobita – mnich żyjący w klasztorze, we wspólnocie. Eremita (pustelnik), osoba,
która z pobudek religijnych wycofuje się z życia w społeczeństwie i decyduje się
na życie w izolacji i celibacie (przyp. tłum.).
[2] Z
Reguły św. Benedykta, 1, 1. Por.:
www.benedyktyni.pl/regula/roz1_22.htm..
[5]
Por.: „Opuści człowiek ojca swego i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą
oboje jednym ciałem” (Mk 10, 7).
[7]
Por. Katechizm Kościoła Katolickiego, 27-30; zob.
www.katechizm.opoka.org.pl/rkkkI-1-1.htm.
[8]
Św. Augustyn, Wyznania, V, 2, tłum. Z. Kubiak, Wydawnictwo Znak, Kraków
2007.
[9]1 Św. Augustyn, „Istnieje tylko miłość”, Homilie
na Pierwszy list św. Jana,
Homilia 2, 14, tłum.
W. Kania, W. Szołdrski; cyt. za:
www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TB/istnieje_milosc.html.
[11] Św.
Augustyn, Wyznania, IV, 12,dz. cyt.
[12] Wg
wyd.: Św. Augustyn, O państwie Bożym. Przeciw poganom ksiąg XXII, tłum.
W. Kornatowski, Warszawa 1977, t. 2, s. 162-163; zob.
www.staropolska.pl/tradycja/sredniowiecze/sw_augustyn_o_panstwie.html.