Etty Hillesum
- Świadek Boga w otchłani zła
Łatwy zwrot towaru w ciągu 14 dni od zakupu bez podania przyczyny
Darmowa dostawa od 199,00 zł
Etty nie praktykowała ani judaizmu, ani też nie przyjęła chrześcijaństwa. Jej wspomnienia są jakby nieśmiałym pomostem pomiędzy dwiema religiami a jednocześnie świadectwem niesamowitej głębi obcowania z Bogiem. Mistycyzm Etty nie był jednak oderwany od rzeczywistości i to rzeczywistości najbardziej okrutnej, jakiej przyszło doświadczyć ludziom XX wieku. Młoda dziewczyna z własnego wyboru zatrudniła się w obozie w Westerbork, skąd wysyłano transporty holenderskich Żydów do Oświęcimia. Mówiła, że musi zająć się kobietami i dziećmi, przygotować je, dodawać im otuchy, zaopiekować się nimi. Nie miała wątpliwości, że podzieli ich los, jednak chciała być świadkiem godności ludzkiego życia, przebaczenia i wiary w to, że swoje człowieczeństwo można ocalić w każdych okolicznościach.
Z przyjemnością informujemy, że pozycja ta otrzymała Nagrodę Jury w kategorii "Perły z lamusa" w plebiscycie "Najlepsza książka na wiosnę 2012" organizowanym przez wortal literacki Granice.pl.
SPIS TREŚCI
PRZEDMOWA … 7
SŁOWO OD AUTORA … 13
1. HISTORIA ETTY HILLESUM … 17
2. ETTY I SHOAH … 35
3. IMIĘ BOGA U ETTY HILLESUM … 52
4. ETTY I JUDAIZM … 61
5. ETTY I CHRZEŚCIJAŃSTWO … 66
6. PIERWSZE KROKI … 78
7. ETTY I BIBLIA … 87
8. MODLITWA ETTY … 97
9. PARADOKS MODLITWY … 123
10. ETTY I JEJ MISJA … 132
11. ETTY I BLIŹNI … 141
12. ETTY I PRZEBACZENIE … 148
13. ETTY I CIERPIENIE … 160
14. PSYCHOLOG W OBOZIE KONCENTRACYJNYM … 169
15. OSTATNIE DNI … 175
16. EPILOG … 182
ANEKS … 185
FRAGMENT
Kronikarka i
pisarka
Dziennik Etty Hillesum to historia
niezwykłej podróży, która prowadzi jego autorkę ku nieoczekiwanym szczytom nie
tylko sztuki pisarskiej, ale i duchowości. Amerykańska pisarka i profesor
Elizabeth O’Connor, zmarła w 1998 roku, w odniesieniu do zbioru pism tej
holenderskiej Żydówki podkreśla, że stanowią one „najbardziej znaczący duchowy
dokument epoki”[1]. Abe Herzberg, holenderski
pisarz, który przyczynił się do wydania dzieła Etty, stwierdza natomiast: „Nie
waham się powiedzieć, że moim zdaniem mamy tu do czynienia z jednym ze szczytów
literatury niderlandzkiej”[2]. Z kolei Paul Lebeau,
jezuita, mówi o dzienniku Etty jako o „jednym z najbardziej znaczących wydarzeń
duchowych i literackich XX wieku”[3].
Etty, która zginęła tragicznie w noc
Shoah jesienią 1943 roku, z wielu powodów pozostaje współczesna nam, którzy
dzisiaj ją czytamy. Jest jednym z tych autorów, na których czas zdaje się nie
odciskać swojego piętna. Pomyślmy o niektórych stronicach Augustyna z Hippony,
Bernarda z Clairvaux, Teresy z Ávili i innych, którzy potrafili mówić do nas
słowami opierającymi się upływowi czasu. Takie też jest dzieło Etty Hillesum,
młodej holenderskiej Żydówki, która w swoim pamiętniku zaprasza czytelnika, by
pytał samego siebie o swoją relację do świata i do Boga.
Etty Hillesum jest zupełnie wyjątkową
młodą kobietą. Zjawia się przed nami, trzymając nieśmiało pod pachą jedenaście
swoich zeszytów – siódmy zaginął – i ponad siedemdziesiąt listów. To jedna z
„anonimowych” uczestniczek II wojny światowej, jedna z jej niezliczonych ofiar,
znana nam dzisiaj po prostu dlatego, że była świadkiem epoki, kiedy świat poddał
się wojnie i bezprecedensowemu ludobójstwu. W pamiętniku, w tym przenikliwym
spojrzeniu przemienionym wiarą w Boga, Etty pozostawia nam niezapomnianą lekcję
mówiącą, czym jest ludzka godność, a tym samym, czym jest sens naszego powołania
na tej ziemi.
Pamiętnik redagowany na prośbę terapeuty
Etty, Juliusa Spiera, stał się z czasem niezwykle osobistym i twórczym
przedsięwzięciem, miejscem odkrywania i afirmacji siebie, projektem, który coraz
bardziej nabierał wymiaru wezwania, sprawy, od której nic autorki nie potrafiło
odwieść. Etty mówi o sobie i o misji, którą sobie wyznaczyła: „Przecież kilka
osób musi ujść z życiem, aby później stać się kronikarzami tych czasów.
Chciałabym zostać takim małym dziejopisem”[4].
Możemy wspomnieć tutaj o losie Anny
Frank[5], która także tworzyła
dziennik w Amsterdamie w latach 1942–1943. W tym samym czasie Etty pisała swój
pamiętnik i jeździła do Westerbork, by jako pomoc socjalna zajmować się
wywożonymi Żydami. Jednakże doświadczenie Boga u Etty Hillesum wydaje się
bardziej intensywne, osobiste i poddane głębszej refleksji. Staje bowiem przed
nami młoda, dojrzała kobieta, dojrzałością zdobytą w szlachetnej walce,
dojrzałością psychiczną i duchową, która skłania ją do analizy postaw
współczesnych jej ludzi i wydobywania z nich wielkich zasad ludzkiego i
społecznego życia.
Pamiętnik ukazuje nam też pisarkę o żywym i pięknym piórze – kreślone na
jego kartach obrazy poruszają i wprawiają w zadumę; pisarkę o piórze zwinnym,
które łączy humor, żywość myśli, ale i głęboką mądrość, zaskakującą u tak młodej
kobiety. Etty potrafi mówić o miłości i przyjaźni, umie opowiadać o ludziach, o
Bogu i bliźnim. Zrywając cumy niepewnej codzienności w kapitulującym i
okupowanym Amsterdamie, wypływa na pełne morze, snując rozważania o ludzkiej
przygodzie, ożywiana wyczuwalnym tchnieniem. Dlatego właśnie jej pisma czynią z
niej wielką kronikarkę dla każdego, kto stara się nadać swojemu życiu kierunek i
sens:
Bardzo
chciałabym pozostać przy życiu, aby móc całe moje człowieczeństwo, które – na
przekór wszystkiemu, co jest moim udziałem – przechowuję w sobie, wnieść do
nowego rozdziału. Przygotowanie w nas samych nowych czasów to jedyny sposób, aby
rzeczywiście nastąpiły.[6]
Etty daleka jest od tego, by wygłaszać
moralizatorskie tezy, nie kwestionując zarazem samej siebie. Przeciwnie, robi
wszystko, co w jej mocy, by te „nowe czasy”, o których mówi, powstały najpierw w
niej.
Pisma Etty Hillesum, podobnie jak
dziennik Anny Frank, ukazują nam tragedię straszliwej epoki, czasów II wojny
światowej i Shoah w Holandii. Są one jednak przede wszystkim dziennikiem duszy
poruszonej i przemienionej spotkaniem z Bogiem. Od początku pamiętnika Etty
stara się podkreślać istotne konsekwencje tego spotkania w jej życiu: „Teraz zaś
żyję i oddycham niejako «duszą»”[7]. Dalszy ciąg to jedynie
nieustanne pogłębianie tego nowego sposobu bycia, którego Etty już nigdy nie
porzuci.
Nim zobaczymy, jak Etty Hillesum odkrywa
Boga i jakie są tego bezpośrednie konsekwencje dla jej zaangażowania podczas
wojny, musimy poznać niektóre elementy jej osobistej historii, a także
rzeczywistość wojny i prześladowań – realia, w których podjęła ona swoją
psychologiczną i duchową wędrówkę i w których dokonała się nie mająca sobie
równych potworność nazwana Shoah[8].
Liberalna
intelektualistka
Badacz, który zasięga informacji na
temat Etty Hillesum w archiwach Amsterdamu, rozczarowuje się ich mizernym
wynikiem. Wszystko, co tam znajdziemy, to nazwiska rodziców, data i miejsce
urodzenia, adres u Hana Wegerifa i data deportacji. W odpowiedzi na prośbę
skierowaną do Biura Poszukiwań Międzynarodowego Czerwonego Krzyża dowiadujemy
się, że Etty Hillesum ukończyła studia prawnicze. Holenderski Czerwony Krzyż
natomiast dysponuje informacjami pochodzącymi z archiwów Rady Żydowskiej w
Amsterdamie, zorganizowanej przez niemieckiego okupanta, do której powrócimy w
dalszej części książki, w której jest mowa o religijnej przynależności Etty.
Badania przeprowadzone w Biurze Informacji o Byłych Więźniach Archiwum
Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau nie wniosły niczego nowego do tematu
pobytu Etty w obozie zagłady. W okresie jej wywózki do Auschwitz od ponad roku
już nie przechowywano kart osobowych więźniów, gdyż większość z nich
zagazowywano zaraz po przybyciu.
Informacje, które mamy na temat Etty
Hillesum, pochodzą bądź z jej pism, bądź od osób, które znały ją przed wojną lub
w jej trakcie, i mogły tym samym odtworzyć obraz jej krótkiego życia. Etty
(Esther) była najstarszą z trojga dzieci. Miała dwóch braci, Jacoba (Jaapa),
urodzonego 27 stycznia 1916 roku, oraz Michaela (Mischę), urodzonego 20
września 1920 roku, który potem został wybitnym pianistą. Jego muzyczne talenty
były nawet źródłem kontrowersji towarzyszących pośpiesznemu nakazowi wywozu
rodziny Hillesumów do Auschwitz. Jej ojcem był Louis (Lewi) Hillesum, a matką
Riva (Rebeka) Bernstein, rosyjska Żydówka, która w 1906 roku, w wieku dwudziestu
siedmiu lat, wyemigrowała do Holandii, uciekając przed pogromami w Rosji. W 1912
roku poślubiła Louisa Hillesuma, a Esther, ich pierwsze dziecko, urodziła się
15 stycznia 1914 roku w Middelburgu. Gdy Etty miała dziesięć lat, rodzina
przeprowadziła się do Deventer, gdzie ojciec uczył języków klasycznych w liceum,
którego dyrektorem został w 1928 roku.
Trzeba zauważyć, że Etty pochodziła z rodziny
żydowskiej zaadaptowanej do nowoczesnych europejskich standardów myślenia.
Ojciec opisywany jest jako niepraktykujący żyd i nigdzie w pismach Etty nie
znajdujemy odniesień do praktyk religijnych, choć aż do 1937 roku pozostawała
ona zapisana w rejestrach synagogi w Deventer[9]. Etty
przedstawia ojca jako agnostyka, który wobec niemożności rozwiązania tajemnic
życia zamknął się w filozoficznych rozważaniach. Jednakże Etty dwukrotnie
wspomina w swoich listach, w czasie, gdy jej rodzice byli internowani, że ojciec
studiował Biblię. Miał on kilka egzemplarzy Biblii po francusku, grecku,
hebrajsku i holendersku, i porównywał je, dyskutując z innymi uwięzionymi
Żydami, z których część należała do grona jego dawnych kolegów i uczniów.
Nawet jeśli niewiele wiemy o religijnych
praktykach i wierze rodziny Hillesumów, fałszywe byłoby przekonanie, że było to
środowisko całkowicie obojętne na rzeczywistość duchową. Pewnego dnia, gdy Etty
odwiedzała rodziców w Deventer, jej matka, Riva, przy stole wyznała po prostu:
„że właściwie jest pobożna”[10]. Uwaga matki wywołała w
Etty coś w rodzaju krytyki wobec raczej mglistego charakteru tego wyznania
wiary, ale słowa wskazują jednak, że rodzina nie żyła w klimacie całkowitego
braku wiary. Napotykamy także na dość bezpośrednie wyznanie wiary ze strony
Mischy, młodszego brata Etty. Ze szpitala psychiatrycznego napisał on do Henny
Tidemann, przyjaciółki Etty, wyznając prosto z mostu: „Henny, ja również wierzę,
wiem, że istnieje po tym życiu inne”[11].
Choć dziadek Etty ze strony ojca był
wielkim rabinem trzech północnych prowincji Holandii, jej ojciec:
...był
klasycznym przypadkiem Żyda całkowicie wtopionego w kulturę
zachodnio-europejską. Przyjął on chrześcijańskie imię Louis (Ludwik). Jego
rodzina nie przestrzegała szabatu i nie jadła koszernego jedzenia, tak że
niektórzy kuzyni wahali się przed złożeniem im wizyty.[12]
W 1932 roku Etty przeprowadziła się wraz
z bratem do Amsterdamu, żeby podjąć studia uniwersyteckie. W 1937 roku, w wieku
dwudziestu trzech lat, znalazła się na pensji u Hana Wegerifa, przy ulicy
Gabriel Metsustraat 6. Han Wegerif, na którego mówiła czule Pa Han, stał się
mimo dzielącej ich różnicy trzydziestu lat jej bliskim towarzyszem życia. W
chwili przybycia na pensję była tam jedyną Żydówką i pełniła funkcję
guwernantki. Pojawiły się z czasem i inne pensjonariuszki, a wśród nich Maria
Tuinzing, chrześcijańska pielęgniarka, która stała się jedną z jej przyjaciółek
i powierniczek. To jej Etty powierzyła potem pieczę nad swoimi jedenastoma
zeszytami przed ostatecznym wyjazdem do obozu Westerbork, do czego wrócimy
w dalszej części naszej opowieści.
Na
Uniwersytecie w Amsterdamie Etty studiuje prawo, a także język i literaturę
rosyjską. Porusza się w środowisku intelektualistów o dość liberalnych
obyczajach i zasadach. Gwałtowna z natury, zaskakuje nawet niektóre ze swoich
koleżanek seksualną rozwiązłością. Ta ucieczka do przodu, w poszukiwaniu samej
siebie, nie pozostaje bez konsekwencji i Etty płaci za nią, cierpiąc okresowo na
zaburzenia psychosomatyczne i epizody nawracających napadów depresji. Za radą
jednego z mieszkańców domu zasięgnęła w końcu porady psychologa i chiromanty o
nazwisku Julius Spier. To spotkanie nastąpiło 3 lutego 1941 roku i okazało się
dla Etty przełomowe. Rok później notuje ona w dzienniku:
We wtorek 3 lutego obchodziłam moje pierwsze
urodziny. Sądzę, że powinnam ostatecznie uznać 3 lutego za datę moich
urodzin: jest bardziej rzeczywista niż 15 stycznia, kiedy przecięto moją
pępowinę.[13]
Za radą Juliusa Spiera Etty zaczyna
pisać pamiętnik. Pierwsze linijki kreśli 8 marca 1941
roku[14], a ostatnie, jakie mamy,
pochodzą z 13 października 1942 roku. Pamiętnik zamyka się w jedenastu
zeszytach, z których brakuje numeru siódmego, zredagowanego pomiędzy 1 a 17
maja 1942 roku. Po jedenastym zeszycie nie ma nic więcej. Wiemy wprawdzie z
listów Etty, że kontynuowała ona redakcję pamiętnika w Westerbork, ale te
zeszyty nigdy nie zostały odnalezione.
PSYCHOLOG
W OBOZIE
KONCENTRACYJNYM
Francuski filozof Marcel Gauchet
zauważył: „Nawet gdyby Bóg istniał, człowiek miałby „obowiązek niewiary”, gdyż
taki Bóg byłby nie do przyjęcia”[15]. Trudno mówić
jednocześnie o Bogu, złu i śmierci, a przy tym znaleźć satysfakcjonujące
wyjaśnienie ich współistnienia. Często konieczność zmierzenia się ze złem może
zachwiać kruchą równowagą, jaką mogła zbudować w człowieku wiara w Boga. Wówczas
cierpiący człowiek jest doprowadzony do tego, że Bogu przypisuje winę, a nawet w
zapalczywości i sprzeciwie odrzuca Go, ponieważ cierpienie wydaje się zbyt
trudne do zniesienia i trzeba koniecznie znaleźć
winnego.
Simone Weil w książce O sile ciążenia
i łasce pisała: „Kiedy kocha się Boga poprzez zło, to kocha się rzeczywiście
Boga.”[16]. Chodzi więc o miłość
bezwarunkową, która jest cechą wielkich przyjaźni, autentycznych więzi, w
których drugi człowiek jest przyjęty ze względu na niego samego, bez warunków. I
tu także Etty łączy się z Simone Weil. U Etty Hillesum nie mamy od czynienia z
metafizycznym dociekaniem korzeni i przyczyn zła. Wie ona tylko, że zło bierze
się z serca człowieka i to on jest za nie odpowiedzialny. Etty zdejmuje z
Boga winę za zło, które zadajemy sobie wzajemnie czy które znosimy, i uważa Boga
za pierwszą ofiarę tego zła. W tym upartym uwielbianiu Boga i Jego dzieła
stworzenia „pomimo wszystko”, jest wyzwanie rzucone światu, a jednocześnie,
oznaka dociekania i walki.
Etty nie waha się przy tym wspomnieć o
wątpliwościach Luboczki, młodej garbuski, sieroty, którą nazywała „moją małą
Rosjanką”. Należała ona do grupy kobiet, którą kierowała Etty, a która
przygotowywała matki i dzieci do wielkiego transportu kolejowego na Wschód:
Luboczka
pyta mnie ze swoim specyficznym akcentem, tonem dziecka, które prosi o
wybaczenie: „Dobry Bóg będzie mógł chyba zrozumieć moje wątpliwości w świecie
takim jak ten?”.[17]
Takie wątpliwości ma z pewnością i Etty.
Są one częścią walki o wiarę, w jaką się zaangażowała; ona sama opisuje, jak
pewnego wieczoru pytała Boga: „Wszechmogący Boże, co się tu dzieje, co
zamierzasz? – wymyka mi się”[18]. To krzyk serca, znak jej
wewnętrznej walki.
Jak Etty mogła żyć, mając żywą świadomość Boga bezsilnego, nie mogącego
pomóc własnemu ludowi, gdy jednocześnie jej miłość prowadziła ją do pragnienia,
by wszystko Mu oddać, by uczynić wszystko dla uratowania Go w sercach
spotykanych mężczyzn i kobiet? W tej kwestii bardzo pouczające jest
doświadczenie psychiatry Viktora Frankla łączy się pod wieloma względami z
doświadczeniem Etty Hillesum. Viktor Frankl, wywieziony do Auschwitz, po wyjściu
z obozu opublikował opis swoich doświadczeń zatytułowany Psycholog w obozie
koncentracyjnym[19].
Wielka zasada, jaką wyodrębnia, mówi, że człowiek, który ma powód, by żyć,
może znieść prawie wszystko. Według Frankla życie nie jest przede wszystkim
pogonią za przyjemnością, jak uczył Freud, czy poszukiwaniem władzy, jak sądził
Adler, ale pogonią za sensem. Największe zadanie człowieka na świecie polega na
znalezieniu sensu własnego życia.
Fakt, że niektórzy przeżyli złe traktowanie i warunki życia w obozie
koncentracyjnym, gdy inni poddali się śmierci, dowodzi, zdaniem Frankla, że
człowiek może zawsze decydować o swojej reakcji na wydarzenia, choć nie
kontrolujemy wszystkiego, co się nam przydarza w życiu. Frankl, tak jak Etty,
dochodzi do stwierdzenia, że życie ma sens, a zadaniem każdego człowieka jest
odkrycie go bez względu na okoliczności. Rabin Harold S. Kushner pisze w
przedmowie do książki Frankla:
Nauczyliśmy się rozpoznawać Człowieka,
takiego, jaki jest. Poza wszystkim człowiek jest tym, który wymyślił komory
gazowe w Auschwitz; jest jednak i tym, który wszedł do tych komór z modlitwą
Pańską albo Shema Izrael na wargach.[20]
Kluczowy moment w życiu Viktora Frankla prowadzi go do pewnego głębokiego
przekonania. Otóż gdy ogarnia go coraz większe zniechęcenie z powodu ciężkich
warunków życia, zaczyna myśleć o swojej żonie, która także jest więziona w
Auschwitz, ale nie mogą się widywać. Myśl o niej przywraca mu życie, podtrzymuje
go i wzbudza w nim przekonanie, że jego miłość do żony – choć nawet nie wie, czy
ona jeszcze żyje – staje się siłą, która pozwala mu przetrwać ciężką próbę.
Według Frankla miłość jest czymś więcej niż zwykłym przywiązaniem do ukochanej
osoby. Jej korzeń tkwi w naszej duchowej istocie. Jesteśmy stworzeni, by kochać.
To nasze najwyższe powołanie, gdyż właśnie w miłości ludzka istota ukazuje swoją
wartość i godność. Wierzy, że miłość jest równie mocna jak śmierć.
Zdaniem Frankla miłość jest zatem najwyższym, najwznioślejszym dobrem, do
jakiego może aspirować człowiek. Kiedy ktoś zostaje pochwycony przez miłość,
może przezwyciężyć wszelkie próby, nawet jeśli nie potrafi wydobyć się z nich o
własnych siłach, nawet jeśli ukochanej osoby nie ma już na świecie. Bowiem
przedmiotem tej miłości może być również osoba zmarła czy sam Bóg.
Według Frankla poszukiwanie sensu
pozwala oswoić cierpienie. Cierpienie zaś stanowi nieodłączną część życia, jak
los i śmierć, a próba zaciemnienia go byłaby negacją życia. W istocie bez
cierpienia i śmierci życie ludzkie byłoby niepełne. Stanowi ono złożoną całość,
a powołaniem człowieka jest wzięcie odpowiedzialności za wszystko poprzez
odkrycie sensu życia. Analiza Frankla oparta na jego doświadczeniu łączy się z
doświadczeniem Etty, która sądzi, że tylko miłość pozwala mieć nadzieję w
obliczu tego, co wydaje się nieodwracalne albo bez wyjścia.
Zdaniem Frankla sposób, w jaki
człowiek przyjmuje własny los i wynikające z niego cierpienia, sposób, w jaki
dźwiga swój krzyż, dają okazję – nawet w najtrudniejszych okolicznościach – by
nadać głębszy sens życiu, używać i chronić wartości moralne, które go ożywiają.
Tu rozgrywa się walka o godność ludzkiej istoty i jej zdolność wzniesienia się
ponad własne ograniczenia. W liście z 3 lipca 1943 roku słowa Etty współbrzmią z
myślą Frankla: „Niekiedy młodzi ludzie gasną tu z powodu chorej duszy, oni już
nie potrafią pojąć sensu życia”[21].
Po śmierci Juliusa Etty skierowała do Boga słowa: „Trzeba umieć dźwigać
Twoje sekrety”[22]. Pozostaje
otwarta na wielką tajemnicę, w której spotykają się życie i śmierć. Nigdy nie
czuje się opuszczona, nigdy nie wątpi w Boga, ponieważ już smakuje Jego obecność
i czuję Jego rękę, która ją niesie. I w tym znajduje radość. Zapewne zgodziłaby
się z tym, co o Bożej wszechmocy mówi teolog Gregory Baum:
Boska wszechmoc znaczy tutaj, że bez
względu na rodzaj więzienia, w którym znajdują się ludzie, bez względu na to,
czy stworzyli je sobie sami, czy zostało im narzucone z zewnątrz, zbawcza moc
Boga towarzyszy im, niesie im pociechę, podtrzymuje pragnienie wyzwolenia,
pomaga przezwyciężyć gorycz i rozpacz i wzmacnia nadzieję usprawiedliwienia w
tym życiu albo w czasie, który ma przyjść.[23]
Etty, wtedy gdy szukała samej siebie, spotkała innego, Całkowicie
Innego, i od tej chwili nigdy już nie chciała zawrócić z raz obranej drogi.
W Nim i dzięki Niemu życie stało się dla niej mocniejsze niż śmierć. Życie
niesie „nowy rozkwit” – jak pisała, patrząc na więdnący na biurku kwiat,
akceptując fakt, że trzeba także pozwolić róży „umierać spokojnie w milczeniu”[24].
[1] Elizabeth O’Connor, The Thinking
Heart, „Sojourners”, październik 1985 roku, s. 40–42.
[2] Paul Lebeau, Etty Hillesum. Un
itinéraire spirituel. Amsterdam 1941–Auschwitz 1943, Albin Michel, Paris
2001, s. 4.
[3] Paul Lebeau, Etty Hillesum,
„Il est Vivant”, nr 152, kwiecień 1999 roku, s. 22–23.
[4] Przerwane życie, 11 lipca 1942 r., dz.
cyt., s. 155.
[6] Przerwane życie, 16 marca 1941 r., dz.
cyt.,s. 168.
[7] Tamże, 16 marca 1941 r., dz. cyt., s.
27.
[8] Shoah
(hebr. „zagłada”, „katastrofa”), termin używany na określenie ludobójstwa Żydów
w czasie II wojny światowej (przyp. red.).
[9] Informacja z Centrum Etty Hillesum w
Deventer.
[10] Przerwane życie, 30 grudnia 1941 r., dz. cyt.,
s. 92.
[11] Tamże, 27 września 1942 r., s.
201.
[12] Paul Lebeau, Etty Hillesum. Un
itinéraire..., dz. cyt., s. 17.
[14] W polskim wydaniu dziennik Przerwane życie
rozpoczyna się datą 9 marca 1941 roku (przyp. tłum.).
[15] Cyt. za: Marcel Neusch, L’énigme du
mal, Éditions Bayard, Paris 2007, s. 92.
[16] Simone Weil, La pesanteur et la grâce,
Librairie Plon, Paris 1948, s. 87.
[17] Myślące serce, 24 sierpnia 1943 r., dz.
cyt., s. 133.
[18] Tamże, 24 sierpnia 1943 r., s.
132.
[19] Viktor Frankl, Psycholog w obozie koncentracyjnym,
tłum. S. Zgórska, PAX, Warszawa 1962.
[20] Viktor Frankl, Man’s Search for
Meaning, Beacon Press, Boston 2006, s. XII.
[21] Myślące serce, 3 lipca 1943 r., dz. cyt.,
s. 167.
[22] Przerwane życie, 15 września 1942 r., dz.
cyt., s. 181.
[23] Gregory Baum, Etonnante eglise. L’émergence
du catholicisme solidaire, Bellarmin, Montréal 2006, s. 75.
[24] Les écrits d’Etty Hillesum. Journaux
et lettres, 18 czerwca 1942 r., dz. cyt., s.
594.
Zapytaj o produkt
Napisz swoją opinię